Złota Góra

Złota_góra

„Złota Góra”

Jedną z najbardziej ciekawych opowieści jest historia o Złotej Górze. To niewielkie wzniesienie nad rzeką Sapiną niedaleko Pozezdrza, kryjące w sobie tajemnicę pewnego skarbu…

Ludzie we wsi mówią, że przed laty słychać tu było dziwne odgłosy. Ktokolwiek tędy szedł, uciekał przestraszony, a rybacy porzucali swoje sieci i odpływali, byle jak najdalej od tego tajemniczego miejsca. Ludzie bali się też samotnej sosny z powykręcanymi jak reumatyzmem konarami. Służyła jako miejsce kaźni dla rozbójników i złodziei. Podobno nie raz wisiał na niej sznur wisielczy…
Nic więc dziwnego, że mieszkańcy Pozezdrza bali się tego miejsca wyjątkowo. Jak mówi tutejsza legenda, spisana przez znaną regionalistkę, żyjącą na tamtej ziemi, Jadwigę Tressenberg, któregoś dnia najsilniejsi i najdzielniejsi mężczyźni postanowili pójść pod Złotą Górę, by sprawdzić, dlaczego z jej wnętrza wydobywają się jęki i odgłosy kutego metalu. Kobiety już dawna mówiły o jakimś skarbie tam ukrytym i przestraszyły się tego, co chcieli uczynić mężczyźni. Pobiegły więc w stronę Kut (do dziś w tej miejscowości stoi dom Jadwigi Tressenberg), do siwobrodego starca, który znał tajniki puszczy, gwiazd i wszechświata i był kimś w rodzaju szamana. Chciały, by uczestniczył w poznawaniu tajemnicy Złotej Góry. Starzec udał się z nimi na miejsce, gdzie mężczyźni już kopali we wzniesieniu. Szpadle trafiły na opór. Nie były to jednak kamienie, a najprawdziwszy ceglany mur. Było już wiadomo, że Góra kryje w sobie lochy. Starzec zszedł do nich jako pierwszy, reszta pozostała na zewnątrz, pewna, że w lochach na pewno jest tajemniczy skarb.
Po chwili starzec wyszedł na zewnątrz i oznajmił, że rzeczywiście, lochy kryją wielki skarb. W jednej ze skrzyń jest mały trzosik.
– Ten jest przeznaczony dla mnie. – Zastrzegł i zezwolił mężczyznom na wyciągnięcie skarbu.
Gdy już go wydobyli, chciwość zasłoniła im serca. Odmówili starcowi udziału w znalezisku i wygonili go precz, do pustelni. Ten rozgniewał się i rzucił na nich klątwę. Wielka skrzynia ze skarbem zaczęła się zsuwać w dół, do Sapiny. Nie mogli jej powstrzymać, bo w odmęty ciągnęła ją nieznana siła. I dopiero wtedy starzec wyznał, że skarb mógł być ich, a dla niego były tylko złote rękawiczki, mające moc uzdrawiania.
– Długo będziecie uczyć się mądrości, przez całe pokolenia. – Grzmiał starzec.
To właśnie wtedy wzgórze to nazwano Złotą Górą.